Codzienne wychodzenie do pracy u większości ludzi oprawione jest w pewien rytuał, na który składają się powtarzające się czynności. Oprócz porannej toalety, bywają nimi często zakupy. Mając w pobliżu miejsca zamieszkania sklepy otwierane wcześnie rano, pierwsze śniadanie można skompletować ze świeżych artykułów. W pobliskiej piekarni kupuje się codziennie świeże pieczywo – bułki, chleb i coś słodkiego, na przykład drożdżówkę z sezonowymi owocami lub serem albo pączki. Dwa kroki dalej, w otwartym również od godziny 6 rano warzywniaku, można się zaopatrzyć w świeży sok albo owoce na drugie śniadanie do szkoły lub pracy. W ogólnospożywczym sklepiku osiedlowym już o świcie jest dostawa towaru, co pozwala na zaopatrzenie się w twarożek, jogurt lub inne artykuły nabiałowe. Wracając można wstąpić do kiosku i kupić gazetę (lub odebrać zaprenumerowaną) i w ten sposób uda się połączyć poranny posiłek ze zdobyciem najświeższych wiadomości z kraju i zza granicy. Cały rytuał psuje likwidacja małych sklepów. Markety otwierane są później, a towar nie koniecznie rano bardziej świeży.

[Głosów:0    Średnia:0/5]

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here