Odchudzanie na sama myśl robi mi się niedobrze. Zawsze z przyjściem wiosny czy okolicznościowej imprezy na przykład „Sylwester” każdorazowo obiecujemy sobie reżim i zdrowy styl życia. Oczywiście na obietnicach się kończy . Dlaczego ? Brak czasu , samozaparcia ,a może lenistwo ? Myślę ,że wszystko razem. Zawsze zazdrościłam bogatym damą takiej pani ,która po przyjściu do domu podaje jej wyciśnięty sok z pomarańczy i sałatkę z krewetek i pestek granatu . Już widzę siebie – wracam z pracy dzieciaki głodne nie wiadomo w co włożyć ręce a ja zabawiam się wyciskarką do soków i rzeźbie w owocach. Fizycznie nie możliwe. Dlatego o zgrozo kończy się na szybkich kanapkach , zupie od wczoraj czy improwizacji z naszej lodówki. Byle szybko uciszyć rozdarte i głodne towarzystwo . I co ? I po diecie . Ale co tam !Niedługo już za parę miesięcy impreza sylwestrowa i zaczniemy się odchudzać .Jest tyle diet ,tyle różnorodnych propozycji na pewno każdy coś dla siebie znajdzie. Może wyjściem jest zamówienie posiłków u dietetyka. Tylko kogo na to stać .Połowa pensji tylko na własne potrzeby to dobre dla singli dla matek i żon mało realne. Trzeba pomyśleć i zastanowić się co jest dla nas najważniejsze. Czy rodzina wdzięczna nam ,że nie musi jeść bez soli i chudo czy zazdrosne spojrzenie rudej sąsiadki z bloku obok patrzącej na nas w rozmiarze XS. Zastanówmy się same i popatrzmy prosto w oczy w lustrze łykając seler naciowy z kiełkami .